Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
z zamiarem ucieczki. Zderzył się z cienką drewnianą ścianą, która skrzypnęła boleśnie w wyschniętych sękach, podskoczył do drugiego okna, następnie rymnął w stronę łóżka. Serce biło rozpaczliwie, zimny pot objął całe plecy chłopca. Na podwórzu słychać było już głos pani Linsrumowej i drugi, cieniutki a grzeczny. Wytrzeźwiła go z szoku żałosna i powolna skarga zawiasów przy drzwiach.
- Polek - rzekła Babka - Puciałłówna, panna Puciałłówna przyszła do ciebie.
- Do mnie, do mnie? - bełkotał Polek wciskając się pod łóżko.
- No, do ciebie. Co ty taki dziki? Chodź, przywitaj się grzecznie. Obok Babki ukazała się mile uśmiechnięta Wisia.
- Jak ten wilk - narzekała pani Linsrumowa. - Nie
z zamiarem ucieczki. Zderzył się z cienką drewnianą ścianą, która skrzypnęła boleśnie w wyschniętych sękach, podskoczył do drugiego okna, następnie rymnął w stronę łóżka. Serce biło rozpaczliwie, zimny pot objął całe plecy chłopca. Na podwórzu słychać było już głos pani Linsrumowej i drugi, cieniutki a grzeczny. Wytrzeźwiła go z szoku żałosna i powolna skarga zawiasów przy drzwiach.<br>- Polek - rzekła Babka - Puciałłówna, panna Puciałłówna przyszła do ciebie.<br>- Do mnie, do mnie? - bełkotał Polek wciskając się pod łóżko.<br>- No, do ciebie. Co ty taki dziki? Chodź, przywitaj się grzecznie. Obok Babki ukazała się mile uśmiechnięta Wisia.<br>- Jak ten wilk - narzekała pani Linsrumowa. - Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego