co można, żeby nie wpuścić do Ameryki szkodliwego osobnika, znajdowała wyraz w przeróżnych listach i zapisach, które załatwiały skutecznie moją nadzieję na wizę. Starania Janki w State Department, trwające parę lat, były z góry skazane na niepowodzenie i jej wybuch musiał być dla urzędników absolutnie niezrozumiały, jako że wykrzyknęła:<br> "Będziecie żałować, bo on dostanie Nagrodę Nobla". W najlepszym razie uważali ten okrzyk za dowód, że traciła trzeźwość sądu, kiedy chodziło o męża.<br> Nawet o wiele później, kiedy po zrezygnowaniu z wyjazdu do Ameryki i po dłuższym pobycie we Francji, zaproszony przez Uniwersytet Kalifornijski, dostałem w 1960 wizę, wieść o tym przygnębiła