do tego spojrzenia. Była bezradna, upokorzona, ale bała się drgnąć, żeby spojrzenia nie spłoszyć. <br>Po chwili Aniela przestała grać. Filuternym wzrokiem ogarnęła parę spod pieca. <br>- Boże, jakaż to śmieszna ta mała - rzekła. <br>Róży nie dotknął okrzyk, nie miała siły czuć nic innego poza ciepłem Michałowego ramienia. Natomiast Michał obruszył się, zamachnął dłonią w kierunku fortepianu, potem nie odrywając wzroku od czarniawych policzków, obrócił Różę delikatnie pod światło lampy i wyszeptał modlitewnym tonem: <br> <gap> <br>Rodzeństwo Bądscy w chwilach wielkiej poufności mówili do siebie po niemiecku. Dlatego, że i polska, i francuska mowa były zbyt <page nr=12> wytarte, zbyt zgrubiałe w użyciu, by wyrażać wyjątkowe, na