Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
się stanie. Jego wzrok i zmysły pozwalały wyłonić z gromady ludzi tych kilku, którzy zaraz mieli zrobić coś, co zburzy spokój tego miejsca i czterech potężnych drzew.
Chłopak wydostał się z tłumu, stanął przed kasztanowcem, na wprost Dorona.
Patrzyli na siebie.
Chłopak zbladł, zawahał się, jego sięgająca pod kaftan ręka zamarła w pół ruchu. Tamci czterej zwolnili, rozdzielili się, obstawiając najbliższe stragany.
Jasnowłosy spojrzał prosto w oczy Liścia. Zacisnął wargi. Doron wciąż żuł ser. Przełknął kęs, sięgnął do torby po następny, nie spuszczając wzroku z twarzy chłopaka. Wreszcie wyciągnął do niego rękę, podając kawałek oscypka.
Oczy jasnowłosego zalśniły. Zdecydował się. W
się stanie. Jego wzrok i zmysły pozwalały wyłonić z gromady ludzi tych kilku, którzy zaraz mieli zrobić coś, co zburzy spokój tego miejsca i czterech potężnych drzew.<br>Chłopak wydostał się z tłumu, stanął przed kasztanowcem, na wprost Dorona.<br>Patrzyli na siebie.<br>Chłopak zbladł, zawahał się, jego sięgająca pod kaftan ręka zamarła w pół ruchu. Tamci czterej zwolnili, rozdzielili się, obstawiając najbliższe stragany.<br>Jasnowłosy spojrzał prosto w oczy Liścia. Zacisnął wargi. Doron wciąż żuł ser. Przełknął kęs, sięgnął do torby po następny, nie spuszczając wzroku z twarzy chłopaka. Wreszcie wyciągnął do niego rękę, podając kawałek oscypka.<br>Oczy jasnowłosego zalśniły. Zdecydował się. W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego