czy sąd ją rozpoznał, czy weszła na wokandę i czy w ogóle została formalnie wniesiona. Nie można wykluczyć, że mógł to być tak zwany przedwczesny fakt prasowy, mający niewiele wspólnego z rzeczywistością. Ktoś zwierzył się dziennikarzowi z jakiegoś zamiaru, a ten go opisał jako coś, co już nastąpiło i taki zamiar, przedstawiony w gazecie jako fakt dokonany, zaczął żyć własnym życiem. Tak też mogło być w wypadku owego hiszpańskiego procesu. Kilku zawiedzionych dystrybutorów zaprosiło dziennikarzy, by ponarzekać na Amway, a ci za mocno nadmuchali w baloniki. Każdy chciał być lepszy od kolegów i podać więcej pikantnych szczegółów niż oni. Sensacyjne dziennikarstwo