terapeutyczne cechy w winie objawiały się najlepiej, zarówno wobec chorób pospolitych, jak i trucizn naturalnych. Kłopot polegał jednak na tym, że jeżeli niektóre z win sprawdzały się bardzo dobrze jako antidotum, dla przykładu, na jad węża (te z wyspy Taso), to inne, gdy nawet odrobinę przekroczyło się miarę dozowania, same zamieniały się w zabójczą truciznę (jak te na walerianie). Stopniowo porządkowano ich przydatność, niektóre zaliczono do cudownych, których Pliniusz Starszy w swojej Historii naturalnej wymienia dwanaście, a wśród nich takie, które pozwalały kobiecie albo zajść w ciążę, albo ciąży się pozbyć.<br> Wielkie zamieszanie ta wiedza o winach wywołała na dworach władców