niewiele ponad kolana. Za to prąd stał <br>się rwący i gwałtowny. Brodzili, czując jak po stopach <br>przetaczają się kamienie, piasek, kawały drzewa. Przyspieszając <br>kroku mijali zwalone ściany budynków, widzieli też, że <br>niektóre z nich oparły się atakowi wód i trzęsieniu <br>ziemi.<br><br>Znów zerwał się gwałtowny wiatr, począł narastać <br>głuchy szum, zamieniać się w dudniący grzmot. Awaru <br>zrozumiał, że to nadchodzi ściana morza, druga linia ataku. <br>Zobaczył jej siną krawędź wzniesioną ponad budynki <br>i drzewa, wydęty wał zwieńczony bielą. "Śmierć!" - powiedział <br>sobie.<br><br>Byli już u podnóża pochyłej wieży służącej, <br>jak zapamiętał Awaru, do obserwacji słońca. Wciągnął <br>za sobą dziewczynę do ciemnego wnętrza