i sens wyprawy.<br>Dwa razy przejechała granicę Rzeszy Niemieckiej, posługując się tylko swoją doskonałą znajomością języka i niepowtarzalnym berlińskim akcentem - oraz instynktowną szybką reakcją i bezczelnością. To, że pociągi chodziły nieregularnie, a podróż (i zwłaszcza przerwy w niej) była szczególnie utrudniona i odbywała się w niezwykłych warunkach, że panowało kompletne zamieszanie i bałagan, ułatwiło jej zadanie.<br>- W Polsce - komentowała, - według pociągów można było nastawiać zegarek. Nigdy, ale to nigdy nie mogło się zdarzyć, żeby pociąg spóźnił się ponad pół godziny, no, może godzinę w razie katastrofy albo klęsk naturalnych. Wprawdzie nie trzęsień ziemi ani wybuchów wulkanów, ale nie tylko w czasie