dnia śmieje się do własnych myśli, do wspomnień i przewidywań, a teraz śmieje się z jego żartów, od których zaczyna się każdy dzień, w końcu on musi już iść, całuje ją przed wyjściem, Joanna wychodzi na balkon i patrzy, jak on odjeżdża, ostatni uśmiech i już nie może go zobaczyć, zamyka drzwi, ale nawet wtedy jej myśli krążą wokół niego, muskają go delikatnie jak motyle. Joanna cała czuje się jak motyl, cudowna przemiana, od której już nie ma odwrotu, po co miałaby wracać, skoro tak wspaniale jest fruwać, mienić się zachwytem, bezszelestnie krążyć wokół niego.<br><br>Rześki i radosny jedzie samochodem, włącza