Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
zobaczą mnie, krewa.
No nie, nie bądźmy śmieszni, nie myślmy schematami, to nie jest film, jacy znowu zabójcy... Prawie się uśmiechnął.
Ale jakoś nie postąpił naprzód. Drzwi naprawdę były nie domknięte. Zza nich - tylko gęsta cisza i blade światło. To nie to, że Bronstein zapomniał je zamknąć - wręcz przeciwnie: one zamykają się same. Muszą mieć wydane specjalne polecenie, by pozostać nie zatrzaśnięte, a i wtedy będą się konsultować z programami systemu bezpieczeństwa budynku. Ostatecznie gdzie jak gdzie - ale tutaj mieli powód wystrzegać się włamywaczy.
Więc co? Awaria maszyny?
Stał w bezruchu. Nogi były mądrzejsze, same rwały się do obrotu i ucieczki ku
zobaczą mnie, krewa. <br>No nie, nie bądźmy śmieszni, nie myślmy schematami, to nie jest film, jacy znowu zabójcy... Prawie się uśmiechnął.<br>Ale jakoś nie postąpił naprzód. Drzwi naprawdę były nie domknięte. Zza nich - tylko gęsta cisza i blade światło. To nie to, że Bronstein zapomniał je zamknąć - wręcz przeciwnie: one zamykają się same. Muszą mieć wydane specjalne polecenie, by pozostać nie zatrzaśnięte, a i wtedy będą się konsultować z programami systemu bezpieczeństwa budynku. Ostatecznie gdzie jak gdzie - ale tutaj mieli powód wystrzegać się włamywaczy. <br>Więc co? Awaria maszyny? <br>Stał w bezruchu. Nogi były mądrzejsze, same rwały się do obrotu i ucieczki ku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego