Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
w ręku mojego niezrównanego papy wiosło, i kołysał mnie zielony Seret, a za iluminatorami coraz wyżej wznosiły się fale morza,
i trwała żegluga z Port Saidu na zachód, gdzie mieliśmy zarzucić kotwicę na redzie gibraltarskiego portu.
Wróżba
Jak to dobrze, że jest ze mną Obi, bez niego ta podróż (a zanosiło się, że potrwa co najmniej kilka dni, że z autobusu przesiądziemy się do pociągu, a potem znów do samochodu, i miniemy niejedno miasto, niejedną granicę, niejeden kraj) dłużyłaby się bez końca i na nic by się zdało, gdy siedziałem przy oknie - a wymienialiśmy się miejscami co parę godzin - wypatrywanie ciągnących
w ręku mojego niezrównanego papy wiosło, i kołysał mnie zielony Seret, a za iluminatorami coraz wyżej wznosiły się fale morza,<br>i trwała żegluga z Port Saidu na zachód, gdzie mieliśmy zarzucić kotwicę na redzie gibraltarskiego portu.<br>Wróżba<br>Jak to dobrze, że jest ze mną Obi, bez niego ta podróż (a zanosiło się, że potrwa co najmniej kilka dni, że z autobusu przesiądziemy się do pociągu, a potem znów do samochodu, i miniemy niejedno miasto, niejedną granicę, niejeden kraj) dłużyłaby się bez końca i na nic by się zdało, gdy siedziałem przy oknie - a wymienialiśmy się miejscami co parę godzin - wypatrywanie ciągnących
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego