czy "Sybir" - zacznie się "gzić" i wtenczas coś , jakby siła odśrodkowa rozpędzonego koła, wyrzuci go precz poza obręb rzeczy materialnych. Ale czyż mógł temu zapobiec? Cokolwiek by przedsięwziął, byłoby bezskuteczne, o ile nie wręcz sprzyjające nadciągającej burzy. Nie, "tabaki" na rewirze nie mógł uniknąć w żaden sposób.<br>Dziś jednak nie zanosiło się na to. Ruch podwieczorkowy już minął, wkrótce miała się zacząć kolacja. Roman krążył po rewirze, nasycał go sobą, pieścił stoły, poprawiał krzesła i obrzydzał życie "żelaznym gościom". Jednemu zabrał kapelusz do garderoby, a w zamian przyniósł znaczek podlegający opłacie dziesięciu groszy, drugiemu chyłkiem porwał dwie nie przeczytane gazety, potem