swoje reguły. Kupuje się to, co jest dobre. To co jest potrzebne. Nie można zmusić wojska, by kupowało wszystko, co mu podsuniemy. <br>Oczywiście, nie można powiedzieć, że miejscowi handlowcy nie mają z odbywających się na poligonie ćwiczeń żadnych korzyści. Podczas manewrów "Srong Resolve" Tadeusz Giza, właściciel hurtowni warzyw i owoców, zaopatrywał całą 20. Brygadę z Bartoszyc. Duńczycy kupowali w mieście ciastka, coca-colę i chipsy. Co jakiś czas pod "Biedronkę" podjeżdżał wojskowy samochód, do którego żołnierze ładowali skrzynki z piwem, a właściciel sklepu spożywczego "Duet" zachodził w głowę, po co Estończykom potrzebne było 30 litrów octu? Nieźle prosperują nieliczne jeszcze w