jednak podobały mi się jej ręce.<br> Uściślone do sekretnej słodyczy w przegubach, o długich palcach, poręcznych do osmykiwania jagód, laskowych orzechów lub jabłek.<br> Całymi godzinami mógłbym patrzeć na jej ręce, gdy żęła proso.<br> W jej przygarści mieściło się dwa razy tyle słomianych ludzików, co w dłoniach mojej matki.<br> Kiedy jednak zapadałem w sen, nie mogłem przywołać pod powieki, ani tym bardziej wywołać z siebie, ani jej odchylonej do tyłu głowy, ani jej rąk wydłużonych do obejmowania jaworowej kapliczki.<br> Natomiast niepostrzeżenie i jakby z przekory zjawiała się we mnie sołtysówna.<br> Niemal słyszałem szelest siana, po którym szła do mnie.<br> Wyciągałem ręce, żeby