rechotał półprzytomny Mateja. - Przecież ty, kurwa, nie masz żołądka". <br>Hubert zbladł, gdy usłyszał całą historię. Wziął trzy butelki wódki, kilka paczek papierosów. Był wściekły. Trzasnął drzwiami. Znaleziono go przy leśnej szkółce, w której hodował świerki na Boże Narodzenie. Siedział na pniu, pochylony do przodu, jakby zasnął. Wypalił dwie paczki i zapił się na śmierć. Kiedy go znaleźli, Hubert był jeszcze ciepły i na dodatek uśmiechnięty, jakby usłyszał dobry dowcip. Przez dwadzieścia lat, od czasu tamtej operacji, nie widzieli go takiego radosnego. Dopiero po śmierci.<br>Tego dnia spełniło się więc marzenie ojca. Nerwowo przemierzał pomarańczową salkę, wymachiwał ręką, jakby za chwilę miał