Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
frykasach, niektórzy drzemali. Pożegnał się wylewnie z czabanami, ściskali oburącz jego dłoń na znak szacunku.
Nad stepem rozjarzyły się gwiazdy. Wypatrzył Małą Niedźwiedzicę i ruszył na północ w stronę osady nad Ubaganem.

7
Był to dzień niezwykłych przeżyć. Z rana nic nie wskazywało, że los skrywa niespodziankę w zanadrzu. Dzień zapowiadał się zwyczajnie, jak tyle innych dni, które niczym się nie różniły. Brygady o świcie wyszły do roboty i mozoliły się przy nasypie, niebawem upał zaczął doskwierać, pot lśnił na zbrunatniałych ciałach. Słońce prażyło ze szklistego nieba. Wiatr nadlatujący ze wschodu buchał jak z pieca i nie przynosił ochłody. Jaśka nie mogła
frykasach, niektórzy drzemali. Pożegnał się wylewnie z czabanami, ściskali oburącz jego dłoń na znak szacunku.<br>Nad stepem rozjarzyły się gwiazdy. Wypatrzył Małą Niedźwiedzicę i ruszył na północ w stronę osady nad Ubaganem. <br><br>7<br>Był to dzień niezwykłych przeżyć. Z rana nic nie wskazywało, że los skrywa niespodziankę w zanadrzu. Dzień zapowiadał się zwyczajnie, jak tyle innych dni, które niczym się nie różniły. Brygady o świcie wyszły do roboty i mozoliły się przy nasypie, niebawem upał zaczął doskwierać, pot lśnił na zbrunatniałych ciałach. Słońce prażyło ze szklistego nieba. Wiatr nadlatujący ze wschodu buchał jak z pieca i nie przynosił ochłody. Jaśka nie mogła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego