zbijał kokosów. A moje zarobki sprawiały, że wpadał w szał. Chciałam, żebyśmy kupili nowy samochód - nie pozwolił. Zrobiłam generalny remont w mieszkaniu - dwa miesiące się do mnie nie odzywał. Kupiłam mu wspaniały garnitur - odniósł go do sklepu i oddał mi pieniądze. Nie mógł znieść, że on, jako głowa rodziny, nie zarabia tak dużo. Kiedyś wykrzyczał mi, że nie jest żigolakiem i dlatego musimy się rozstać, bo ambicja nie pozwala mu na życie w takim związku. Płakałam jak dziecko. Zaczęłam mu tłumaczyć, że dla mnie nie jest ważne, ile zarabia, tylko jakim jest człowiekiem, że zawsze będę go kochać i szanować. "Skończ