Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
ze złości.
- Mamo! - krzyknęła. - Już wychodzimy. Doktor czeka.
Julia przetarła oczy. Ziewnęła. Poderwała się szybko. Wypiła łyk zimnej herbaty ze stojącej przed nią filiżanki i spojrzała przenikliwie na córkę.
- Już, już. Za chwilę.
- Szybciej! - syknęła Iw, której wydawało się, że matka porusza się zbyt wolno. - Doktor powiedział, że mogę przyjść zaraz.
- Zaraz tam będziemy... Przecież wiesz, że ubieram się szybko.
Niemal biegły do przedpokoju. Julia zdjęła z wieszaka swoje ciemnobrązowe, nieco nadgryzione przez mole futerko z fok, owinęła szyję jedwabną apaszką i po chwili była gotowa.
- Już - powiedziała. - Możemy iść.
Zjechały windą, wybiegły na ulicę. W pobliżu na postoju zawsze czekały
ze złości.<br>- Mamo! - krzyknęła. - Już wychodzimy. Doktor czeka.<br>Julia przetarła oczy. Ziewnęła. Poderwała się szybko. Wypiła łyk zimnej herbaty ze stojącej przed nią filiżanki i spojrzała przenikliwie na córkę.<br>- Już, już. Za chwilę.<br>- Szybciej! - syknęła Iw, której wydawało się, że matka porusza się zbyt wolno. - Doktor powiedział, że mogę przyjść zaraz.<br>- Zaraz tam będziemy... Przecież wiesz, że ubieram się szybko.<br>Niemal biegły do przedpokoju. Julia zdjęła z wieszaka swoje ciemnobrązowe, nieco nadgryzione przez mole futerko z fok, owinęła szyję jedwabną apaszką i po chwili była gotowa.<br>- Już - powiedziała. - Możemy iść.<br>Zjechały windą, wybiegły na ulicę. W pobliżu na postoju zawsze czekały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego