Typ tekstu: Książka
Autor: Szklarski Alfred
Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1957
ulgi powitali
olbrzymie palące słońce, które wyłoniło się zza horyzontu.
Idźcie stąd precz, natychmiast!
Po pełnej niespodzianek nocy nastał gorący, słoneczny dzień. Obydwaj
wyczerpani łowcy odbyli walną naradę. Przede wszystkim postanowili
zaniechać wszelkich poszukiwań zbiegłych wierzchowców. Nie mogli
przecież przewidzieć, co się z nimi stało. Może pożarły je na stepie
żarłoczne dzikie dingo, a może konie same powróciły do obozu? W
ostatnim wypadku mogliby się spodziewać pomocy od przyjaciół, którzy na
pewno natychmiast rozpoczęliby poszukiwania zaginionych towarzyszy.
- Tak czy inaczej, na razie musimy liczyć tylko na siebie - mówił
bosman. - Najlepiej zjedzmy teraz tę ostatnią puszkę konserw, a potem
przed wyruszeniem w
ulgi powitali<br>olbrzymie palące słońce, które wyłoniło się zza horyzontu.<br>Idźcie stąd precz, natychmiast!<br>Po pełnej niespodzianek nocy nastał gorący, słoneczny dzień. Obydwaj<br>wyczerpani łowcy odbyli walną naradę. Przede wszystkim postanowili<br>zaniechać wszelkich poszukiwań zbiegłych wierzchowców. Nie mogli<br>przecież przewidzieć, co się z nimi stało. Może pożarły je na stepie<br>żarłoczne dzikie dingo, a może konie same powróciły do obozu? W<br>ostatnim wypadku mogliby się spodziewać pomocy od przyjaciół, którzy na<br>pewno natychmiast rozpoczęliby poszukiwania zaginionych towarzyszy.<br> - Tak czy inaczej, na razie musimy liczyć tylko na siebie - mówił<br>bosman. - Najlepiej zjedzmy teraz tę ostatnią puszkę konserw, a potem<br>przed wyruszeniem w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego