Warżańscy z Wiciuniem i Dziunią, Mitrofan Pawłowicz Kisłow z Walą, nauczycielka Szandybina...<br><br>Dzieci siedziały przy osobnym stole z panną Julią, która mieszkała od lat piętnastu w Rosji, ale nie nauczyła się mówić po rosyjsku i śmieszyła nas fatalną wymową i zabawnym brzmieniem przekręcanych wyrazów.<br><br>Starsi pili wódkę i wino Stiebłow, żarłok i smakosz jadł i pił za trzech, wznosząc nieustannie toasty. Nie zapomniano też wypić zdrowia Jurczenki. Naśladując dorosłych, trącaliśmy slę kieliszkami napełnionymi musującym kwasem żurawinowym. Miałem wielką ochotę wypić za Polinę, ale spojrzałem na Żakowicza, bladego, z kroplami potu na czole, i pomyślałem, że lepiej nie przypominać mu Poliny. Krysia