przyszli do nas, było coś takiego, szczególnie dla matki, jakby pełnym blaskiem zaświeciło słońce w ten pochmurny dzień.<br>Kuzynka wyglądała tak samo ślicznie jak dawniej, kiedy odwiedzała nas dwa razy na tydzień i za każdym razem całowała mnie w usta, a ja byłem zazdrosny o każde jej spojrzenie. Policzki miała zaróżowione, spod kaptura nieprzemakalnego płaszcza wychodziły jej jasne, długie, falujące włosy. Na twarzy i płaszczu miała deszcz. Matka pierwsza się z nią pocałowała, roześmiana i serdeczna, nim kuzynka zdążyła przedstawić swojego męża. Potem matka się zmitygowała. Mąż kuzynki był wysoki w zielonym kapelusiku, miał rude wąsiki i długie baczki tego samego