Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
właściwie nikim, ot, sekretarzem Krakowskiego Oddziału Związku, a tu od razu bruderszaft z wybitnym pisarzem.
Kiedy tradycyjnie całowaliśmy się, wsadził mi głęboko do ust swój wielki mięsisty język. Byłem przerażony, nie spodziewałem się bowiem takiego pocałunku, a on widząc moją reakcję zaśmiał się i poklepał mnie po policzku.
- To taki żart - powiedział, żeby mnie uspokoić i dać mi do zrozumienia, że niczego złego nie miał na myśli - zawsze tak robię, gdy zaprzyjaźniam się z kimś na śmierć i życie.
Ja jednak wiedziałem swoje, lecz nie dałem poznać po sobie, że słyszałem o jego upodobaniach. Czasem, będąc w dobrym humorze, nie bardzo
właściwie nikim, ot, sekretarzem Krakowskiego Oddziału Związku, a tu od razu bruderszaft z wybitnym pisarzem.<br>Kiedy tradycyjnie całowaliśmy się, wsadził mi głęboko do ust swój wielki mięsisty język. Byłem przerażony, nie spodziewałem się bowiem takiego pocałunku, a on widząc moją reakcję zaśmiał się i poklepał mnie po policzku.<br>- To taki żart - powiedział, żeby mnie uspokoić i dać mi do zrozumienia, że niczego złego nie miał na myśli - zawsze tak robię, gdy zaprzyjaźniam się z kimś na śmierć i życie.<br>Ja jednak wiedziałem swoje, lecz nie dałem poznać po sobie, że słyszałem o jego upodobaniach. Czasem, będąc w dobrym humorze, nie bardzo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego