Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
Bo do mnie dochodzą słuchy, Gracjanie, że większość forsy schowałeś do własnej kieszeni!
- Nie twój zasrany interes - podniósł głos.
- Jak to nie mój? Zobacz, coś nam ściągnął na głowy, ty pacanie chytry! A teraz on ma ponosić konsekwencje? Tylko spróbuj go ruszyć. Wyciągnij po niego rękę, a pożałujesz. Ja nie żartuję.
Wyjął z kieszeni bluzy telefon komórkowy, otworzył klapkę.
- Ma wsiadać do mojego wozu albo wzywam grupę specjalną. Macie pół minuty.
Wyjąłem mu aparat z ręki. Szarpnął się i dalej wypadki potoczyły się właściwie automatycznie. Złapałem go za kołnierz i delikatnie uniosłem. Spod bluzy błysnęły przyczepione do paska kajdanki.
Chwilę później
Bo do mnie dochodzą słuchy, Gracjanie, że większość forsy schowałeś do własnej kieszeni! <br>- Nie twój zasrany interes - podniósł głos. <br>- Jak to nie mój? Zobacz, coś nam ściągnął na głowy, ty pacanie chytry! A teraz on ma ponosić konsekwencje? Tylko spróbuj go ruszyć. Wyciągnij po niego rękę, a pożałujesz. Ja nie żartuję.<br>Wyjął z kieszeni bluzy telefon komórkowy, otworzył klapkę. <br>- Ma wsiadać do mojego wozu albo wzywam grupę specjalną. Macie pół minuty. <br>Wyjąłem mu aparat z ręki. Szarpnął się i dalej wypadki potoczyły się właściwie automatycznie. Złapałem go za kołnierz i delikatnie uniosłem. Spod bluzy błysnęły przyczepione do paska kajdanki. <br>Chwilę później
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego