stołem. Żal mi tych dziewczyn i chłopców. Zwłaszcza dziewczyn. Okrutnie się okradają. Po takim starcie nie sposób chyba już przeżyć wielką prawdziwą miłość. Twierdzą, że ona nie istnieje, i dlatego to robią. Głupcy! Żałośni głupcy!<br>Obudziłam się pierwsza. Wysunęłam się z objęć Grzesia. Śpi. Patrzę na jego twarz, na mocno zarysowany podbródek z dołeczkiem, ładnie wykrojone usta, kształtny, duży nos, gładkie, brązowe włosy, których nawet sen nie zmierzwił... Zarzucił ramię nad głowę. Mam ochotę pocałować kępkę ciemnych włosów pod pachą... Mój mężczyzna! <br>Boję się tylko jednego: że w naszej miłości nie ma żadnej "walki klasowej", mezaliansu, skłóconych rodzin "Romea i Julii