Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
szkłem, ale po słonecznym dniu powietrze przechowało jeszcze przyjazne ciepło,
i stanąłem na lewej burcie przy relingu: dokoła nieruchoma ołowiana tafla wody ze smugą piany wskazującą, że tędy płyniemy, że tędy przepłynęliśmy, i wiedziałem, że jestem pośrodku, między Afryką a Europą, że wszędzie za daleko, zwłaszcza do nieba, na którym żarzyły się znane - dzięki Sarze - nieobce od lat gwiazdozbiory, jakich tam, w Azji, nie mogliśmy dojrzeć, a wśród nich zawsze życzliwa Wielka Niedźwiedzica i Niedźwiedzica Mała z Gwiazdą Polarną...
i myślałem o tych trzech nieboskłonach: lwowskim, panińskim i esfahańskim, różnych od siebie, tak bardzo różnych, ale na których spadające gwiazdy spełniały wypowiedziane
szkłem, ale po słonecznym dniu powietrze przechowało jeszcze przyjazne ciepło,<br>i stanąłem na lewej burcie przy relingu: dokoła nieruchoma ołowiana tafla wody ze smugą piany wskazującą, że tędy płyniemy, że tędy przepłynęliśmy, i wiedziałem, że jestem pośrodku, między Afryką a Europą, że wszędzie za daleko, zwłaszcza do nieba, na którym żarzyły się znane - dzięki Sarze - nieobce od lat gwiazdozbiory, jakich tam, w Azji, nie mogliśmy dojrzeć, a wśród nich zawsze życzliwa Wielka Niedźwiedzica i Niedźwiedzica Mała z Gwiazdą Polarną...<br>i myślałem o tych trzech nieboskłonach: lwowskim, panińskim i esfahańskim, różnych od siebie, tak bardzo różnych, ale na których spadające gwiazdy spełniały wypowiedziane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego