Typ tekstu: Książka
Autor: Bahdaj Adam
Tytuł: Wakacje z duchami
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1962
baszty rozjaśniło niebieskawe światło, jakby z drugiej strony ktoś puścił silny reflektor. W murach lewego skrzydła coś straszliwie zawyło, a na baszcie ukazała się zwiewna, błękitnawa postać kobieca... Stanęła nieruchomo, potem wolnym, majestatycznym krokiem okrążyła koronę baszty. Sunęła jakby poruszona powiewem wiatru. Jej prześwietlone szaty powiewały niby skrzydła, a oczy żarzyły się czerwonymi ognikami. Naraz znikła, zapadła się w murach...
Nastała długa chwila ciszy. Sierżant stał jak skamieniały. Poruszał tylko bezwiednie wargami. Jego uniesiona w górę ręka opadła nagle i w tej okropnej ciszy dało się słyszeć:
- Niech was donder świśnie!
Powiedziawszy to, powiódł zbaraniałymi oczami po milczących i pokornych twarzach studentów
baszty rozjaśniło niebieskawe światło, jakby z drugiej strony ktoś puścił silny reflektor. W murach lewego skrzydła coś straszliwie zawyło, a na baszcie ukazała się zwiewna, błękitnawa postać kobieca... Stanęła nieruchomo, potem wolnym, majestatycznym krokiem okrążyła koronę baszty. Sunęła jakby poruszona powiewem wiatru. Jej prześwietlone szaty powiewały niby skrzydła, a oczy żarzyły się czerwonymi ognikami. Naraz znikła, zapadła się w murach...<br>Nastała długa chwila ciszy. Sierżant stał jak skamieniały. Poruszał tylko bezwiednie wargami. Jego uniesiona w górę ręka opadła nagle i w tej okropnej ciszy dało się słyszeć:<br> - Niech was &lt;orig&gt;donder&lt;/&gt; świśnie!<br>Powiedziawszy to, powiódł zbaraniałymi oczami po milczących i pokornych twarzach studentów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego