jednak po chwili, że to, co mnie było bliskie w tym problemie, dla niej było dalekie. Słuchała jednak tego, co mówiłem, uprzejmie.<br>-Co pan mówi! - dziwiła się grzecznie. - Pewnie! Pewnie!<br>Przegadaliśmy w ten sposób jeszcze z godzinkę. Przed dwunastą przypomniała mi, żebym zadzwonił do "Nettuno" zwolnić pokój. W trakcie telefonu zaś, nie będąc przekonana, czy mnie portier zrozumiał, wzięła ode mnie słuchawkę i dokończyła rozmowy.<br>Wróciłem do hotelu. Zapłaciłem rachunek. Walizkę zostawiłem u portiera. Wyjąłem z niej list do pana Campilli i odpis memoriału, który miałem złożyć. Ustaliliśmy, że pan Campilli przejrzy go i ewentualnie wniesie swoje uwagi. Do koperty z