Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
nikt nie mógł
zaradzić nieszczęściu.

Wreszcie pewnego dnia wilki zagroziły stolicy. Nie było takiej
siły, która mogłaby powstrzymać ich przerażający
pochód. Pewnego listopadowego ranka wilki wtargnęły do
pałacu. Miałem wówczas lat czternaście, ale byłem
silny i odważny. Chwyciłem najlepszą strzelbę, naładowałem
ją i stanąłem u wejścia do sali tronowej, gdzie
zasiadali moi rodzice.

- Precz stąd! - zawołałem z wściekłością
w głosie.

Już miałem wystrzelić, gdy jeden z halabardników,
stojących dotąd nieruchomo u wrót sali tronowej, chwycił
mnie nagle za rękę i zbliżając swoją twarz do
mojej ryknął:

- W imieniu króla wilków rozkazuję ci, psie, abyś
im dał wolną drogę, w przeciwnym razie
nikt nie mógł <br>zaradzić nieszczęściu.<br><br>Wreszcie pewnego dnia wilki zagroziły stolicy. Nie było takiej <br>siły, która mogłaby powstrzymać ich przerażający <br>pochód. Pewnego listopadowego ranka wilki wtargnęły do <br>pałacu. Miałem wówczas lat czternaście, ale byłem <br>silny i odważny. Chwyciłem najlepszą strzelbę, naładowałem <br>ją i stanąłem u wejścia do sali tronowej, gdzie <br>zasiadali moi rodzice.<br><br>- Precz stąd! - zawołałem z wściekłością <br>w głosie.<br><br>Już miałem wystrzelić, gdy jeden z halabardników, <br>stojących dotąd nieruchomo u wrót sali tronowej, chwycił <br>mnie nagle za rękę i zbliżając swoją twarz do <br>mojej ryknął:<br><br>- W imieniu króla wilków rozkazuję ci, psie, abyś <br>im dał wolną drogę, w przeciwnym razie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego