impulsywny, dość tęgi brat o apoplektycznym obliczu, któremu towarzyszył długi jak tyczka, smagły rycerz o powierzchowności Saracena lub Maura.<br>- Przez jaskinię? Najświętsza Panienko, niemożliwe! Wszystko dobrze, tylko nie przez jaskinię! Mogę walczyć z tysiącem nieprzyjaciół, mogę zginąć jak na rycerza przystało, ale poniewierać się po ciemku w ciasnych korytarzach, z zastępami książąt piekielnych na karku i jeszcze wyjść gdzieś i kiedyś, nie wiedzieć gdzie? To nie dla mnie! Odwagi mi nie brakuje, ale i rozsądku też! Dalibóg! Pojedziemy statkiem!<br>Długo przekonywali go towarzysze, że takie było życzenie i rozkaz wielkiego mistrza, na próżno jednak. Czas mijał, a Humbert był nieugięty. Wreszcie