wiadomo, czy ambicja stania się profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Oksymorońskiego nie okaże się ideą spajającą mojego życia, tak jak dotychczas było nią pragnienie odnalezienia wympira vel wampyra. Po wyjaśnieniu motywów, które skłoniły mnie do poszukiwań, przystępuję do opowieści właściwej, zacznę od mojego pierwszego spotkania z inżynierem Henrykiem Wiatorem, chciałbym przedtem jednak zastrzec się, że nazwisko Wiator nie ma nic wspólnego z terminem "homo viator", z którym zetknąłem się przypadkowo podczas żurfiksu u Stefana K., autora traktatu o niemożności w czasie Drugiej Rzeczypospolitej pt. Sprzysiężenie. Mógłbym wprawdzie zmienić nazwisko inżyniera, lecz sądzę, że podważyłoby to wiarygodność mojej opowieści, a poza tym zabieg ów byłby