Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Tak czy siak nikt nas nie widzi w roli śledczych - powiedziała po chwili. - Możemy jechać do Drzymalskich juniorów, ale musisz mnie w razie czego kryć.
- Kryć? - zerknął w jej stronę. - Nie ma sprawy.
Jej usta drgnęły od powstrzymywanego uśmiechu.
- To znaczy... wezmę to na siebie. - Poprawił się. - Gdyby generał miał zastrzeżenia, to powiedz, że cię... no, zmusiłem.
- Dobrze - kiwnęła z powagą głową. Po czym nieoczekiwanie parsknęła śmiechem, teraz już otwarcie.
Kiernacki pogłowił się trochę nad zagadkami niezgłębionej psychiki kobiecej, a potem kazał Dopierale zawrócić w kierunku Leska.
***
- Mam na imię Monika i dzwonię z Gdańska. Zastanawiałam się, czy powinnam, ale... Wie
Tak czy siak nikt nas nie widzi w roli śledczych - powiedziała po chwili. - Możemy jechać do Drzymalskich juniorów, ale musisz mnie w razie czego kryć.<br>- Kryć? - zerknął w jej stronę. - Nie ma sprawy.<br>Jej usta drgnęły od powstrzymywanego uśmiechu.<br>- To znaczy... wezmę to na siebie. - Poprawił się. - Gdyby generał miał zastrzeżenia, to powiedz, że cię... no, zmusiłem.<br>- Dobrze - kiwnęła z powagą głową. Po czym nieoczekiwanie parsknęła śmiechem, teraz już otwarcie.<br>Kiernacki pogłowił się trochę nad zagadkami niezgłębionej psychiki kobiecej, a potem kazał Dopierale zawrócić w kierunku Leska.<br>***<br>- Mam na imię Monika i dzwonię z Gdańska. Zastanawiałam się, czy powinnam, ale... Wie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego