a potem, najedzeni do syta i troszeczkę zmęczeni, biegniemy do stodoły, wspinamy się na stryszek i kładziemy w pachnącym sianie na krótką drzemkę...<br>i widzę, że Kuba i Obi oblizują się, a więc odniosłem zwycięstwo...<br>- Na dziś dosyć - powiadam i dodaję, że i nam dobrze zrobi sen,<br>i po chwili zasypiamy, a mnie śnią się wywołane z pamięci Rudniki i Sara, i moja opowieść ma swój dalszy ciąg, i roją mi się, a o tym nie odważyłbym się kolegom powiedzieć, bo i tak by nie uwierzyli, te nasze pierwsze lekcje we dwoje, takie zachłanne, łapczywe, zadyszane, niemal bez tchu...<br>a potem