Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
a potem, najedzeni do syta i troszeczkę zmęczeni, biegniemy do stodoły, wspinamy się na stryszek i kładziemy w pachnącym sianie na krótką drzemkę...
i widzę, że Kuba i Obi oblizują się, a więc odniosłem zwycięstwo...
- Na dziś dosyć - powiadam i dodaję, że i nam dobrze zrobi sen,
i po chwili zasypiamy, a mnie śnią się wywołane z pamięci Rudniki i Sara, i moja opowieść ma swój dalszy ciąg, i roją mi się, a o tym nie odważyłbym się kolegom powiedzieć, bo i tak by nie uwierzyli, te nasze pierwsze lekcje we dwoje, takie zachłanne, łapczywe, zadyszane, niemal bez tchu...
a potem
a potem, najedzeni do syta i troszeczkę zmęczeni, biegniemy do stodoły, wspinamy się na stryszek i kładziemy w pachnącym sianie na krótką drzemkę...<br>i widzę, że Kuba i Obi oblizują się, a więc odniosłem zwycięstwo...<br>- Na dziś dosyć - powiadam i dodaję, że i nam dobrze zrobi sen,<br>i po chwili zasypiamy, a mnie śnią się wywołane z pamięci Rudniki i Sara, i moja opowieść ma swój dalszy ciąg, i roją mi się, a o tym nie odważyłbym się kolegom powiedzieć, bo i tak by nie uwierzyli, te nasze pierwsze lekcje we dwoje, takie zachłanne, łapczywe, zadyszane, niemal bez tchu...<br>a potem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego