Typ tekstu: Książka
Autor: Koral Danuta
Tytuł: Wydziedziczeni
Rok: 1997
samych kości i skóry, miał niezrównany dar jednania sympatii, nawet u zagorzałych antysemitów. Jego chudość była stałym zmartwieniem żony, Kasi, starszej od niego i traktującej go trochę jak niesfornego chłopca, którego bardzo głęboko kochała.
Pan Zygmunt był namiętnym rybakiem. Wymykał się spod skrzydeł małżonki ciemnym świtem, oczywiście bez śniadania, i zaszywał w trzcinach tak konspiracyjnie, że nie było widać jego łódki. Pani Kasia, jak kokosz, która zgubiła swoje kurczęta, krążyła nad brzegiem jeziora już od siódmej rano i rozpaczliwym głosem nawoływała co jakiś czas:
- Zygmunt, Zygmunt!
Ale przyczajony w swojej kryjówce mąż nie odzywał się. Któregoś ranka spotkała ojca siedzącego na
samych kości i skóry, miał niezrównany dar jednania sympatii, nawet u zagorzałych antysemitów. Jego chudość była stałym zmartwieniem żony, Kasi, starszej od niego i traktującej go trochę jak niesfornego chłopca, którego bardzo głęboko kochała.<br>Pan Zygmunt był namiętnym rybakiem. Wymykał się spod skrzydeł małżonki ciemnym świtem, oczywiście bez śniadania, i zaszywał w trzcinach tak konspiracyjnie, że nie było widać jego łódki. Pani Kasia, jak kokosz, która zgubiła swoje kurczęta, krążyła nad brzegiem jeziora już od siódmej rano i rozpaczliwym głosem nawoływała co jakiś czas:<br>- Zygmunt, Zygmunt!<br>Ale przyczajony w swojej kryjówce mąż nie odzywał się. Któregoś ranka spotkała ojca siedzącego na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego