Henrykowi wcale nie spieszno do Mani! - przeciwnie, nie przestaje on odraczać zaspokojenia. Może więc to pożądanie nie takie ważne, jak się zdawało... i jak zdawało się Henrykowi. Krąży on stale wokół pokusy Pijaka, inaczej mówiąc, roi wciąż o podeptaniu reguł i nakazów, pragnąc "mnie, Henryka" - własną osobność i własną osobowość - zatracić jakby w pierwotnych, kolektywnych, "pijackich" impulsach. Ale zawsze się cofa, przystaje jakby na boku... i wyżej - tam, gdzie każe godność. Okazuje się w końcu, że władza zajmuje go bardziej niż miłość, Ojciec niż kobieta, ślub niż wesele, ceremonia, której będzie panem, niż ceremonia, której będzie przedmiotem... Jakże się on mało