Podczas ruchu nagle odczuwał niewytłumaczony lęk. Gdyby się go starał uzasadnić, spostrzegłby, że w garderobie goście się rozbierają, a na jego rewirze jest jeszcze jeden wolny stół. Często niespokojny chodził po rewirze, czuł, że mu coś grozi, że coś powinien zrobić - to myśl realna jak kamień tłukła się w jakiejś zatraconej komórce mózgowej: "piwo pod lampę!" Zwierzęta w jego pojęciu zatraciły swoje właściwe cechy. O zającu myślał jako o comberku w dzikim sosie z makaronem, indyk przywodził mu na myśl białe płatki mięsa, podlane rdzawym sosem, karp nie miał łusek ani głowy, był rybim dzwonkiem w galarecie, cielę pozbawione było nóg