Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 8
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
był najwyższy czas smarować narty. Wbiegłem więc do narciarni, lecz tam moich desek nie było. Wypadłem przed hotel. Stały oparte o ścianę, były już wysmarowane. Zatroszczył się o to trener Orlewicz. Głupio zapytałem go, czy dobrze są posmarowane. Tylko się uśmiechnął. Ale po co ta mowa, miałem do niego bezgraniczne zaufanie. Potem wypadki toczyły się błyskawicznie. Miałem 30-ty numer startowy. Przede mną z numerem 29-tym biegł Melich, za mną z numerem 3- cim świetny Stenersen.
Biegłem jak w transie, mijałem jednego przeciwnika za drugim. Podawano mi czasy do Melicha, na 3 km byłem gorszy od niego o 3 sekundy
był najwyższy czas smarować narty. Wbiegłem więc do narciarni, lecz tam moich desek nie było. Wypadłem przed hotel. Stały oparte o ścianę, były już wysmarowane. Zatroszczył się o to trener Orlewicz. Głupio zapytałem go, czy dobrze są posmarowane. Tylko się uśmiechnął. Ale po co ta mowa, miałem do niego bezgraniczne zaufanie. Potem wypadki toczyły się błyskawicznie. Miałem 30-ty numer startowy. Przede mną z numerem 29-tym biegł Melich, za mną z numerem 3- cim świetny Stenersen.<br>Biegłem jak w transie, mijałem jednego przeciwnika za drugim. Podawano mi czasy do Melicha, na 3 km byłem gorszy od niego o 3 sekundy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego