miasta... Lina drży, zaczyna się kołysać, od barki do barki, barkarolą miłości - i wtedy trzeba szybko zejść na ziemię i zostać gondolierem lub zamówić kolejną butelkę...<br> Sztuka na biennale układa się do sjesty, głowa artysty nabrzmiewa metafizyką, aniołowie splatają nić Ariadny. Zmysły nadal reagują czujnie i, choć raczej z sennym zauroczeniem, wyczuwają obecność tych słonecznych cieni na ulicy, sunących znajomym tłumem gdzieś ku pięknu, w zachwycie - i Błok, i Brodzki, Byron i Casanova, Goethe, Chateaubriand i Rilke, Iwaszkiewicz, Miłosz i Herling-Grudziński. Wśród gwaru zapewne, wśród słów podniecenia, stłumionych niepotrzebnie chmurką niemej euforii, melancholijnej ekstazy, poezji opuszczającej książki, przechodzili obok jakby