Że jest jeszcze dla nas radość pod lazurem.<br> Zaledwie umilknął chór,<br> Stanąłem znowu śród gór:<br> "Święty Szczurze, wybiła godzina,<br> Wypij ze mną ze trzy studnie wina,<br> Spożyj ze mną ze trzy śpichrze chleba -<br> Żmudna droga prowadzi do nieba,<br> Wdziej na głowę tę czapkę z atłasu,<br> By cię skwar nie odurzył zawczasu,<br> Lud się kwapi, dojrzewa Nowina,<br> Święty Szczurze, wybiła godzina!"<br><br> Szczur dumnie wyprężył grzbiet,<br> Szedł za mną, przez góry szedł,<br>Toczył ciało swe nad las olbrzymiejące,<br>Brnął po schodach w wielkim znoju trzy miesiące,<br>Ku tej górze zapatrzonej w wieczne słońce,<br>Niknął we mgle, co w niej zaświat się zaczyna,<br>Jeno