Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
oglądając się, szybkim krokiem przemierzyłem salę. W następnej, tej, gdzie wczoraj oddałem list, ksiądz, który go ode mnie wziął i przygotował dla kardynała notatkę, na mój widok sięgnął po dzwonek. Wymieniliśmy ukłony w ciszy, w milczeniu. Jeszcze jedne drzwi, a potem drzwi od windy. Zjechałem na dół zły, ale nie zawiedziony, bo przecież z audiencją nie wiązałem żadnych większych nadziei. Podczas samej rozmowy z kardynałem owszem. Czułem, że gdyby zechciał, potrafiłby odmienić wszystko. Lecz ja nie umiałem go zmusić. Nie umiałem właściwie zogniskować jego uwagi. Jego spojrzenie przemknęło ponad mną i poszybowało zaraz w górne rejony. Moja wina, ale i wina
oglądając się, szybkim krokiem przemierzyłem salę. W następnej, tej, gdzie wczoraj oddałem list, ksiądz, który go ode mnie wziął i przygotował dla kardynała notatkę, na mój widok sięgnął po dzwonek. Wymieniliśmy ukłony w ciszy, w milczeniu. Jeszcze jedne drzwi, a potem drzwi od windy. Zjechałem na dół zły, ale nie zawiedziony, bo przecież z audiencją nie wiązałem żadnych większych nadziei. Podczas samej rozmowy z kardynałem owszem. Czułem, że gdyby zechciał, potrafiłby odmienić wszystko. Lecz ja nie umiałem go zmusić. Nie umiałem właściwie zogniskować jego uwagi. Jego spojrzenie przemknęło ponad mną i poszybowało zaraz w górne rejony. Moja wina, ale i wina
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego