Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 47
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
ręką. Zmierzch zapada szybko, koło piątej, szybko też pojawiają się gwiazdy. Do konwoju dołącza Izet, muzułmański przewodnik, zamieszkały w Pazariciu, który będzie nam towarzyszył w drodze do Sarajewa. "Wielkie ryzyko" mówi, pytany o przejazd przez Igman i namawia, żeby zostawić ładunek już tutaj. Ktoś wspomina, że właśnie wprowadzono 72-godzinne zawieszenie broni, więc może jest okazja, żeby się przemknąć. Ale Izet przeżył zbyt wiele rozejmów, podczas których obie strony nie zaprzestały walk. Kolejna odprawa, Janka namawia do rozwagi, ostatnia okazja, żeby się wycofać. To jednak głupio zostać w Pazariciu i czekać kilka dni na resztę. Przecież nikt do nas dotąd nie strzelał
ręką. Zmierzch zapada szybko, koło piątej, szybko też pojawiają się gwiazdy. Do konwoju dołącza Izet, muzułmański przewodnik, zamieszkały w Pazariciu, który będzie nam towarzyszył w drodze do Sarajewa. "Wielkie ryzyko" mówi, pytany o przejazd przez Igman i namawia, żeby zostawić ładunek już tutaj. Ktoś wspomina, że właśnie wprowadzono 72-godzinne zawieszenie broni, więc może jest okazja, żeby się przemknąć. Ale Izet przeżył zbyt wiele rozejmów, podczas których obie strony nie zaprzestały walk. Kolejna odprawa, Janka namawia do rozwagi, ostatnia okazja, żeby się wycofać. To jednak głupio zostać w Pazariciu i czekać kilka dni na resztę. Przecież nikt do nas dotąd nie strzelał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego