Okręgowego. Pisała: "Sprawa jest wyjątkowo zawiła, a co za tym idzie, ocena, czy oskarżeni dopuścili się zarzucanych im czynów, wymagać będzie od sądu orzekającego ogromnego doświadczenia zarówno zawodowego, jak i życiowego". Czyż nie brzmi to jak błaganie o pomoc, o uwolnienie od obowiązku ponad siły? <br>Powtarzam więc - dlaczego sprawa tak zawiła, o tak wielkim ładunku emocji społecznej, dodatkowo rozżarzonej przez media, gdy wrzawa ucichła, spuszczona została na głowę początkującej sędzi z Sądu Rejonowego? Dlaczego sprawa Sobotki, z której pan prokurator Olejnik do końca nie spuszczał oka, odbywała się przy stałej obecności kamer, a sprawa Jamrożego skazana została na zapomnienie na peryferiach