Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
po podłodze, odbiła się od listwy przy piecu kaflowym i zatrzymała pod drzwiami. Zaraz usłyszałem ten inny, jakby głębszy ton dębowego drewna, mój chichot, jakieś pierwsze próby wyrażenia zachwytu w języku. Jeśli dobrze zrozumiałem, powiedziałem wtedy "anga" - tak nazywałem kiedyś księżyc - reszta ginęła gdzieś w głuchych, niskich dźwiękach albo osiągała zawrotne rejestry, poza wysokim c, poza wszelkimi oktawami.
Nie przyjedzie, to jasne, chciałem tylko ją usłyszeć, choćby tylko jej oddech spokojny, uporządkowany, czego się więcej można spodziewać o czwartej czterdzieści nad ranem. O tej porze się śpi, bloki przy ulicy Koniewa wyglądają jak olbrzymie kondensatory w zepsutym układzie scalonym, na ulicach
po podłodze, odbiła się od listwy przy piecu kaflowym i zatrzymała pod drzwiami. Zaraz usłyszałem ten inny, jakby głębszy ton dębowego drewna, mój chichot, jakieś pierwsze próby wyrażenia zachwytu w języku. Jeśli dobrze zrozumiałem, powiedziałem wtedy "anga" - tak nazywałem kiedyś księżyc - reszta ginęła gdzieś w głuchych, niskich dźwiękach albo osiągała zawrotne rejestry, poza wysokim c, poza wszelkimi oktawami.<br>Nie przyjedzie, to jasne, chciałem tylko ją usłyszeć, choćby tylko jej oddech spokojny, uporządkowany, czego się więcej można spodziewać o czwartej czterdzieści nad ranem. O tej porze się śpi, bloki przy ulicy Koniewa wyglądają jak olbrzymie kondensatory w zepsutym układzie scalonym, na ulicach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego