dungi</>, skąd ma odpłynąć publiczna łódź po parę rupii od głowy, taka, jaką tutaj przypłynęli. Niestety, odpływa właśnie spod betonowego molo dużo dalej, tam gdzie wciąż cumował jego statek z Port Blair. <br>Nie mieli innego wyjścia, jak wynająć wspólnie jedną z rybackich <orig>dungi</>, ale ceny proponowane przez rybaków-cwaniaków są zawrotne. Nikt nie chce płacić parudziesięciu rupii od głowy, skoro miejscowi pływają na wyspę za grosze. "Nie jesteśmy przecież stąd, więc dlaczego mamy płacić tylko tyle, co oni. Z drugiej strony-też nie chcę dać się naciągać". Większość białych walczy, żeby płacić za wszystko jak najmniej. Ale są przecież turystami. Każdy