czasu, ani ochoty. Czy wyrażam się jasno? <br> Struycken kiwnął głową, przełknął ślinę.<br>- Bierz więc konia, szpiegu, i wynoś się z moich lasów.<br> <br>- Znaczy, katu cię w tej trumnie wieźli - mruknęła Milva. - Nynie pojmuję, choć też nie ze wszystkim. Czemuż to miast utaić się gdzie, za wiedźminem jedziesz? On na ciebie zawzięty okrutnie... Dwa razy życie ci darował...<br>- Trzy razy.<br>- Dwa widziałam. Choć to nie ty wiedźminowi gnaty na Thanedd poprzetrącałeś, jakem zrazu myślała, nie wiem, zali ci bezpiecznie znowu pod miecz mu leźć. Ja tam wiele z waszych waśni nie rozumiem, ale mnie przecie zratowałeś i dobrze ci jakoś z oczu