do domu kilka godzin później. Mówiła, że zapomniała się w zabawie z koleżankami. Rodzice, oboje bez stałej pracy, nigdy tego nie sprawdzili. Wierzyli córce - najmłodszej z pięciorga ich dzieci.<br>Pani K., mama Kingi, mówi, że dziewczyny opowiedziały o piekarzu kierowniczce ogniska. Tak sprawa wynikła. Kiedy potem pani K. czytała zeznania, zażenowało ją nagromadzenie w języku dwunastoletniej córki słów zaczynających się od liter "p" oraz "ch".<br>- Zastanawiałem się, czy w ogóle poruszać ten temat - mówi Jacek Bartkowiak, redaktor naczelny "Gazety S.", która poświęciła sprawie Stefana B. krótką notatkę. - To małe środowisko, łatwo zrobić komuś krzywdę. Oczywiście, że facet robił rzeczy skandaliczne, ale