Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
Bilewicz. - Poważnie mówiąc - zastanawia się, marszcząc czoło w wysiłku myślenia - widocznie coś tam takiego między nimi było, że pewnie musiał ją trzymać krótko. Może była leniwa albo go zdradzała? Tylko kto by zechciał taką chudzinę? Eee, chyba zwyczajnie niedobrani byli, i już...
- Pani Halinka to złoty człowiek - wyraża swoją opinię zażywna jejmość ze sklepu, w którym Bilewiczowa najczęściej robiła zakupy, łącznie z alkoholem dla męża. - Znałam ją od lat. Najpierw dzieci chowała i dbała o dom, jak mało która. Potem do roboty poszła, bo on zaczął wszystko przepijać. Później straciła pracę, bo takie czasy nadeszły, że tylko łokciami można się przepychać
Bilewicz. &lt;q&gt;- Poważnie mówiąc&lt;/&gt; - zastanawia się, marszcząc czoło w wysiłku myślenia &lt;q&gt;- widocznie coś tam takiego między nimi było, że pewnie musiał ją trzymać krótko. Może była leniwa albo go zdradzała? Tylko kto by zechciał taką chudzinę? Eee, chyba zwyczajnie niedobrani byli, i już...&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Pani Halinka to złoty człowiek&lt;/&gt; - wyraża swoją opinię zażywna jejmość ze sklepu, w którym Bilewiczowa najczęściej robiła zakupy, łącznie z alkoholem dla męża. &lt;q&gt;- Znałam ją od lat. Najpierw dzieci chowała i dbała o dom, jak mało która. Potem do roboty poszła, bo on zaczął wszystko przepijać. Później straciła pracę, bo takie czasy nadeszły, że tylko łokciami można się przepychać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego