podła jędza, ran męczeńskiej ojczyzny niepamiętna - nie zgodziłam się jednak na <orig>słobodkę</>! Póty kołatałam, do kuratora słodkie oczy robiłam, póki nie przeciągnęłam ciebie do "Polski ukochanej" z powrotem! <page nr=145> <br>- Tak, tak, przeciągnęłaś, bo taka fantazja akurat napadła - mruczał. - A wtenczas po ślubie właśnie z Polski wywlekłaś mnie do Saratowa. <br>Nie dała zbić się z tropu. <br>- Wtedy co innego. Wtedy w Polsce mogłeś tylko urzędnikiem na poczcie zostać, dla Polaków wakansów po gimnazjach nie było - Apuchtin nie puszczał. Musiałam przecie, roślinę zakładając, myśleć o tym, żeby dzieci na <orig>pocztarków</> nie wykierować. <br>Adam wzdychał. <br>- Pycha, ambicja niepohamowana... nic z serca! Polska tyle ciebie obchodzi