piętnastej, mimo że wokół były rozstawione policyjne posterunki, jakiś rabuś wybił wielką szybę, chwycił ów brylant i uciekł do bramy sąsiedniego domu. Skoczył przez mur przyległej posesji, gubiąc przy tym dość zniszczony pantofel, i zginął gdzieś na Krakowskim Przedmieściu. Jako dowody rzeczowe pozostały: duży ruszt z pieca kaflowego, którym przestępca zbił szybę, skrawki gazet, którymi ruszt był owinięty, no i oczywiście ów but.<br>Zuchwały napad postawił na nogi cały Urząd Śledczy, który dwoił się i troił, by wyśledzić sprawcę kradzieży. Po 3 tygodniach intensywnego śledztwa policja odniosła sukces - co podkreślił "Kurier Warszawski" (1931, nr 48) - rzadko notowany w kronikach kryminalnych.<br>Trzeba