wnętrzu, zdało mu się, że z przeciwnej strony, niskim korytarzem, który prowadził w głąb podziemi, ktoś się zbliża. Z oddali słychać było narastający odgłos kroków.<br>Perełka wyprostował się. Jeszcze chwilę nasłuchiwał. Odgłos przytłumionych kroków zbliżał się coraz bardziej. Nie można było dłużej pozostawać w niszy... Niemal bezszelestnie wycofał się za zbite z desek drzwi. Chciał uciekać, ale rozsądek kazał mu zostać na miejscu <page nr=181><br>Trzeba było zamknąć prowizorycznie drzwi, by nie wzbudzić podejrzenia, a potem zobaczyć, kto to w podziemiach zamku zabawia się murarką. Desperacko szarpnął ciężkie, namokłe deski. Ustąpiły, wydając przeraźliwy jazgot...<br>Na ścianach korytarza zamigotały już pierwsze odblaski zbliżających się