Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 5
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
śnieżnym, kopnym śniegu docieramy do bacówki, wchodzimy, w świetle latarki czołowej ukazuje się siedząca kobieta. Mówi: - Dzięki Bogu, że jesteście. Nie mogę chodzić, łapią mnie skurcze mięśni nóg, mam kolkę, jestem bardzo wyczerpana. Głęboki śnieg na szlaku, noc, zadymka wiejąca prosto w twarz bardzo mnie wyczerpały i jeszcze ten ciężki, zbity śnieg na moich skarpetkach...
Na parę dni przed Sylwestrem 1986 roku w Gorcach nastąpiło załamanie pogody. Śnieg padał bez przerwy, tworząc olbrzymie zaspy, wiał silny wiatr, powodując zamieć śnieżną. Szlaki turystyczne pokrywała gruba warstwa białego puchu, na polanach zaspy sięgały pasa. Wystąpiły trudności z zaopatrzeniem schroniska w żywność, wozacy jeżdżący
śnieżnym, kopnym śniegu docieramy do bacówki, wchodzimy, w świetle latarki czołowej ukazuje się siedząca kobieta. Mówi: - Dzięki Bogu, że jesteście. Nie mogę chodzić, łapią mnie skurcze mięśni nóg, mam kolkę, jestem bardzo wyczerpana. Głęboki śnieg na szlaku, noc, zadymka wiejąca prosto w twarz bardzo mnie wyczerpały i jeszcze ten ciężki, zbity śnieg na moich skarpetkach...<br>Na parę dni przed Sylwestrem 1986 roku w Gorcach nastąpiło załamanie pogody. Śnieg padał bez przerwy, tworząc olbrzymie zaspy, wiał silny wiatr, powodując zamieć śnieżną. Szlaki turystyczne pokrywała gruba warstwa białego puchu, na polanach zaspy sięgały pasa. Wystąpiły trudności z zaopatrzeniem schroniska w żywność, wozacy jeżdżący
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego